Nie mogę się doczekać słońca i zieleni. Na razie jedynie krzaczek rozmarynu daje nadzieję.
Anetka z blogu
Progress Not Perfection od kilku dni zamieszcza, bardzo udane w moim odczuciu, portrety -szkice. Cała akcja ma swoje hasło, tj.
Face A Day. Piszę o tym, ponieważ zadeklarowałam swoją gotowość do podjęcia wyzwania. I tu zaczęły się schody (niezliczona ich ilość! Co najmniej jak w
Pancerniku Potiomkin). Zwyczajnie, oprócz czasu, brak mi skupienia, a dokładniej jego możliwości. Może kiedyś pokuszę się o napisanie tekstu podsumowującego różnice między mentalnością włoską i polską, przyzwyczajeniami, poglądami, itp. Ale tym razem skupię się na jednym, kompletnie niezrozumiałym dla mnie aspekcie życia w Italii. Pausa pranzo. Dwa słowa. Nieustanne źródło frustracji. Otóż nie jest mi potrzebna pausa pranzo, dwie godziny w środku dnia, w których należy dojechać do domu, zjeść, mieć pół godziny bezużytecznego zapasu (ledwie weźmiesz ołówek do ręki i trzeba wychodzić), dojechać do pracy, z pełnym brzuchem, ukradkiem trawiąc i udając, że powróciliśmy do pełni możliwości umysłowych. Potem wraca się o 19.30 i już jest, jak to mawia mój tato,
po ptakach. Tak, tyle w kwestii wyjaśnień. Mój szkic zatem powstał w sobotę, w godzinę i 15 minut.
W niedzielę natomiast wypróbowałam kolejny przepis na krostatę, i tym razem był to strzał w dziesiątkę. W końcu, po okresie prób i błędów, znalazłam doskonała bazę, która można wypełniać dżemem, Nutellą, kremem i owocami, ricottą. W tym przypadku jest dżem porzeczkowy, przykryty warstwą dwóch białek ubitych z cukrem i wzbogaconych płatkami migdałowymi. Buon Appetito!
Baza doskonała:
150 g cukru
280 g mąki
2 jajka
120 g masła
1 łyżeczka drożdży w proszku
Wymieszać. Uformować kulę (będzie się lepić, ale tak ma być). Rozwałkować na placek. Wypełnić czym tam się chce, przy czym część ciasta warto zachować na ozdobienie placka, na przykład wzorem w kratkę, klasycznym i prostolinijnym. Piec w 180 stopniach 20 minut.