mercoledì 11 marzo 2009

Bo i pieszy się śpieszy

Oj działo się. Zacznę od dobrej wiadomości (dobrej, przynajmniej dla mnie),otóż w końcu coś mi tam zaczyna wychodzić z tej całej masy solnej. Wyszedł mianowicie aniołek. Aniołek choć słony, jest słodki. Wymalowałam go farbami akrylowymi, po tym jak grzał się w piekarniku, a potem na słońcu przez dwa dni.

Z tych mniej wesołych. Wjechano mi w zderzak. Na szczęście obyło się bez ofiar i większych szkód. Ale, niestety, kołnierz muszę ponosić. Paniusia za mną zagapiła się w swe odbicie w lusterku, a że śpieszyło jej się, więc pruła beztrosko 80 na godzinę w centrum miasta. Zatrzymałam się by przepuścić pieszego, na pasach, no i BUM! Oczywiście winę wzięła na siebie nieuważna elegantka, a ja tak przy okazji zadumałam się nad typowym zachowaniem kierowców w mieście. Dlaczego pieszych traktuje się jak dziką zwierzynę? We Włoszech, podobnie jak w Polsce, pieszy przemyka ryzykując życiem, robi znak krzyża zanim przejdzie przez ulicę, jest zawsze po obstrzałem złowrogich spojrzeń śpieszących się kierowców (a przecież i pieszy często się śpieszy-hmm niezły łamaniec językowy), o klaksonach, gestach, środkowych palcach nie wspomnę. Nikt nie zatrzymuje się by przepuścic pieszych, chyba że jakiś desperat nie wtargnie z determinacją na ulicę. Teraz rozumiem , jak mogło dojść do tego absurdalnego wypadku, mimo że główna ulica najeżona jest przejściami dla pieszych, nikt o nich nie pamięta, pragnienie pędu, poczucie wladzy i nieuwaga (przeklęte telefony komórkowe, radia, napoje, lusterka), te trzy elemety charakteryzują współczesnego kierowcę, któremu nawet na myśl nie przyjdzie że należałoby się zatrzymać przed przejściem, jeśli są osoby które stoją i wyczekują okazji (wiem, że to nie jest czysta fantazja, tak jest w Niemczech, widziałam na własne oczy), i że lepiej zachować bezpieczną odleglość od innych samochodow, zamiast pchać się na trzeciego, czy poganiać się nawzajem, zajeżdżając to z lewej, to z prawej. Dlaczego ja się zatrzymałam, zatrzymuję i będę zatrzymywać, przepuszczać pieszych i oddawać im uśmiechy. Otóż, jako kierowca zawsze pamiętam, jak to jest być pieszym. Czego nie wiem, czy i wam mam życzyć, zważywszy na okoliczności.

7 commenti:

Elisse ha detto...

Oj współczuję stłuczki, ja też niedawno miałam i samochód do kasacji:( Wjechał mi w zad facet,w ogóle nie hamował, a ja stałam w korku! Koszmar!
A jeśli chodzi o pieszych to wydaje mi się,że we Włoszech jest jednak gorzej niż w Polsce i to duuużo gorzej! O pierwszej w nocy biegiem, z narażeniem życia przebiegałam przez ulicę, na której był tłum samochodów- u nas to ludzie w nocy śpią:)
Aniołek z masy jest przeuroczy:)
pozdrawiam wiosennie

olla ha detto...

Przykre bardzo to co Cię spotkało.Dobrze, że Tobie przynajmniej nic się nie stało. Będac we Włoszech byłam pod wrazeniem...ułańskiej fantazji kierowców, szczególnie tych poruszających się skuterami (skądinąd dziewczyny na skuterach rewelacyjnie się prezentują:)
Pozdrawiam:)

Iwona ha detto...

Dziękuję za ciepłe słowa. Samochód po naprawie wygląda chyba lepiej teraz niż przed stłuczką. Przynajmniej tyle.

Elisse, no jak tu można zasnąć przed pierwszą w nocy, jak do stołu się zasiada o dziewiątej, ucztując długo i namiętnie.
Olla, "ułańska fantazja Włochów" zupełnie mnie rozbroiła, wbrew pozorom bardzo trafne określenie, chociaż namęczyłam się by wyłuszczyć sens tego stwierdzenia mężowi :)

joanna ha detto...

Współczuję bardzo, kołnierz wygląda strasznie!
Zachowanie wobec pieszych takie, jak Twoje występuje także w Portugalii i krajach skandynawskich. W Hiszpanii podobnie, jak we Włoszech - południowcy - ale to żadne wytłumaczenie...

Życzę szybkiego powrotu do dobrej formy :)

olla ha detto...

O, na pewno opisanie Włochowi całej otoczki wokół pojęcia ułańskości wymagało szerszego naświetlenia tła od strony historycznej, militarnej, kulturowej i literackiej:)
PS. Spojrzałam na komentarz, który wysmarowałam wyżej, i widzę, że - jako, że chciałam napisać skrótowo - wyszło na to, ze nic Ci się nie stało, a miałam oczywiście na myśli: nic w sensie trwałych uszczerbków na zdrowiu oczywiście.
Pozdrawiam ciepło z zimnej -bardzo! zimnej - Polski:)

ivon777 ha detto...

Iwonko- rozumiem Cię doskonale ! Nawet nie wiesz - jak bardzo...
Przykro mi, że spotkało to właśnie Ciebie. Są lody włoskie i są włoskie stłuczki - tak sobie myślę ... Ja jeżdże obecnie dużym autem, po przesiadce z mniejszego i mam fobie, że auto za moimi plecami za moment wkomponuje sie w mój bagaznik . Wiele razy miałam tzw. "szczękościsk" na drodze, gdy myslałam , że kwestią kolejnej sekundy jest Krach i Trach . jak dotąd jeszcze jestem o tą sekundę do przodu, ale to pewnie kwestia czasu, bo Poznaniakom też ułańskiej fantazji nie brakuje. najpierw staną na dwóch torowiskach, a gdy nadjeżdża tramwaj wieją na najbliższy pas- pytam czemu wprost na mnie? Ostatnio wiałam na chodik przed torem- to dopiero był szczękościsk i waciane nogi . A w radiu jak gdyby nigdy nic małgorzata Ostrowska " Głupi świat"
Bliska mi osoba , też mówi czasem o "ułańskiej fantazji" i zawsze mnie to dodatkowo bawi.
Aniołek jest słodki jak nie wiem co . Moc cieplutkich pozdrowień posyłam

Iwona ha detto...

Joanno, Ollo, Iwonko, dziękuję za troskę i podzielenie się refleksjami nad niebezpieczeństwem czyhającym na włoskich, hiszpańskich i polskich drogach. Uważne i odpowiedziale kobiety łączmy się! Chciałam napisać inaczej, ale właśnie zdałam sobie sprawę, że jak zwykle brakuje żeńskiego odpowiednika, w tym przypadku do rzeczownika kierowca, mimo że kobiety prowadzą samochody od zamierzchłych lat dwudziestych, jeśli nie wcześniej. Proponuję kierowniczka;) Co w naturalny sposób oddawałoby nasze umiejętności przywódcze i pragmatyczny charakter naszych poczynań (no bo powiedzcie mi czy widzieliście kiedy kobietę za kierownicą, z wywalonym za okienko łokciem, rozdartym radiem w tle i w ciemnych okularach przy pochmurnym niebie, co by krążyła furą bez celu po osiedlu, lub gnała na szalonego do wysuszenia baku? Kobiety jeżdżą zawsze w określonym celu, do pracy, do sklepu, fryzjera). Kierowniczki pozdrawiam was serdecznie!!