giovedì 19 marzo 2009

Spremuta, czyli wyciśnij ile możesz

Oczy mi się kleją, ale jeszcze się wstrzymuję przed pójściem spać. Nie chcę, aby ten dzień się skończył, i wcale nie dlatego, że był to dzień wyjątkowy, bo nie był, ani szczególnie owocny, ani przesadnie interesujący. Po prostu zwykły, przyjemny dzień; słońce zapowiadające wiosnę, odsłaniające się spod śniegu szczyty gór w oddali, znakomity obiad i kolacja z mozzarellą przywiezioną przez przyjaciól z Battipaglii, nieodpodal Neapolu. Dzień jak co dzień, jeszcze na zwolnieniu, więc z możliwością poogladania filmów (świetny Życiorys Kieślowskiego i Funny Girl z B. Streisand), porysowania (jak na załączonym obrazku), itp., itd. Ach, prawda, i pierwsza od , mam wrażenie, bardzo długiego czasu, herbata na tarasie (kawy nie piję od stycznia, mniej się wściekam...). dzień z refleksja nad czasem, i jak go wykorzystuję, w tle. Bo czas trzeba wykorzystywać, w końcu on także jest bez skrupułów.

3 commenti:

Anetka ha detto...

Dobrze w szalenstwie codziennych spraw i zgielku czasem przystanac.
Czas na male sprawy, przemyslenia i szkic. I spokoj.

olla ha detto...

Z Twoich rysunków bije jakiś spokój. Ten ostatni kojarzy mi się z Anitą Ekberg - nie tyle mam na myśli rysy twarzy, co ogólny image gwiazdy z początków lat 60. Jednym słowem Dolce vita:)
Herbaty pitej - już- na tarasie zazdroszczę:)

Iwona ha detto...

Anetko,małe sprawy,wewnętrzny spokój, chwile przeżywane intensywnie skąd my to znamy...tak, tak, już starożytni Grecy..Klasycy są dobrzy na wszystko.

Ollu, bardzo lubię czytać nie tylko Twój blog, ale także Twoje komentarze, to zawsze stymulująca lektura:) Masz rację z tym spokojem, rysunek i malowanie to akurat to hobby, przy którym najbardziej się relaksuję. Tropy doskonałe, rysując myślałam o BB.Herbata rzeczywiście inaczej smakuje spożywana w "okolicznościach przyrody"!