Święta upłynęły pod znakiem pysznych potraw i lektury. Tak jak lubię.
Rzutem na taśmę, który, jak zauważyłam, generalnie charaktryzuje mój styl , skończyłam album scrapowy w dwa dni, wysłałam 18 grudnia, ale jeszcze nie doszedł..a tak liczyłam, że znajdzie się pod choinką. A album prezentuje się mniej więcej tak (z góry przepraszam za bylejaką jakość zdjęć, przekłamane kolory i wszelkie zakłócenia w odbiorze, ale obecnie wszystko dzieje się przy żarówkach, bo naturalnego światła nie uświadczysz w tych dniach):
Jesli zaś chodzi o lektury świąteczne, to ..
Własnoręcznie robiona zakładka!! Taka ładna pani w gazecie była, to pomyślałam sobie, że nada się do zakładania autobiografii Leni Riefenstahl. Wrażenia z lektury? Mieszane.
Oprócz tego nie mogłam sie oderwać od lektury bloga http://www.thepioneerwoman.com/. Nie zaczynajcie czytać, bo wpadniecie jak śliwki w kompot!
Ach, no i muszę sie podzielić fantastycznym linkiem, to dla wszystkich domorosłych fotografików, takich jak ja, http://www.picnik.com/ , pewnie wszyscy znają, a ja Amerykę odkrywam...oto pierwsze fotki
Oui, c'est moi.