domenica 15 febbraio 2009

Święty Walenty w czasach kryzysu oraz lektury wagi ciężkiej

No jak się było można wyłamać? Trzeba było świętować, no to się świętowało. Nie bez przyjemności zaznaczę. Jedynym minusem wczorajszego wypadu do Rimini był tłok w centrum handlowym (ostatnie dni wyprzedaży), gdzie wypatrzyliśmy sobie kilka drobiazgów polepszających humor i wygląd, oraz tłok i zamieszanie w restauracji, mimo usilnych starań właścicieli o wykreowanie romantycznego i intymnego nastroju. Jak można wywnioskować z powyższego, aktywnie uczestniczyliśmy w staraniach podźwignięcia gospodarki narodowej/europejskiej z dotkliwego upadku ekonomicznego upłynniając nasze okraszone potem dochody i tym samym rozdmuchując gasnącą iskierkę PILu.
A takie niebo powitało nas dziś rano, za darmo. Rozrzutność i bezinteresowność natury.




Po wymęczonej lekturze sześciusetstronicowej autobiografii Leni Riefenstahl nie pozostało mi nic innego jak w masochistycznym ciągu sięgnąć po ponad ośmiusetstronicową powieść Michela Fabera Szkarłatny płatek i biały. Jestem mniej wiecej w połowie. Lektura przyjemna, autor sprytny, bohaterowie lekko drażniący, całość w sosie wiktoriańskim. Póki co, moją sympatię wzbudza Agnes, "szalona" , chorowita żona, żyjąca w odizolowaniu, której azylem-więzieniem jest własna sypialnia. A propos sypialni, to opisy aktów miłosnych, metafory nacechowane seksualnie oraz freudowskie wtręty gęsto i z determinacją wplatane są w tę historię. Mała rzecz, a cieszy. Wracając natomiast do autobiografii Leni Riefestahl, to szczerze mówiąc można sobie tę lekturę spokojnie darować, lub inaczej, pierwsza część wspomień kończąca się spotkaniem z Hitlerem, jest napisana doskonale, z werwą, dystansem i poczuciem humoru, po czym książka nabiera charakteru nieustających wyjaśnień, autorka przedstawia siebie jako ofiarę wydarzeń historycznych, których, w odpowiednim momencie, nie potrafiała właściwie zinterpretować. Pewnego rodzaju nieszczerość, która przejawia się w pomijaniu zagadnień zasadniczych, rozczulanie się nad własną sytuacją (a przecież ta nieustannie chora, cierpiąca na szereg rodzajów zapaści, kobieta w wieku ponad 80 lat nurkowała i organizowała swoje afrykańskie wyprawy dożywając do sędziwego wieku 101 lat), to wszystko po pierwsze nuży, po drugie zaprzepaszcza na zawsze możliwość zrozumienia nie tylko jej historii, ale i określonego momentu historycznego przez pryzmat tej ważnej przecież biografii.

5 commenti:

olla ha detto...

Leni R.to ciekawa postać, choć oczywiście b.kontrowersyjna. Czy możesz proszę podać tytuł tej autobiografii? Jeśli jest/była wydana w Polsce to mimo wszystko sięgnę, dla samej ciekawości poznawczej. Jeśli natomiast była wydana tylko zagranicą, to sobie odpuszczę,aż tak ciekawa nie jestem;)

Iwona ha detto...

Swiat Ksiazki wydal jej autobiografie pod tytulem "Pamietniki" w 2003 roku. Tu znajduje sie jedna z ciekawszych recenzji
http://wyborcza.pl/1,75517,1805081.html Nie podzielam entuzjazmu co do drugiej afrykanskiej czesci biografii, te wszystkie szczesliwe zbiegi oklicznosci, awanturnicze watki zupelnie mnie nie przekonuja, brakuje mi intymnej prawdy, nie widze osoby, widze postac literacka. Podzielam natomiast zdanie o jej irytujacej tedencji do uciekania od odpowiedzialnosci, rzeczywistosci i faktow. Ciekawa jestem Twojej opinii Olla, daj znac jesli zdecydujesz sie na lekture. Pozdrawiam cieplo.

olla ha detto...

Dziękuję za namiary. Musiała mi ta książka umknąć, na pewno zwróciłabym uwagę. Jeśli tylko uda mi się ją gdzieś znaleźć, przeczytam na pewno.
Na intymna prawdę raczej nie liczę, w końcu LR całe życie zajmowała się raczej dochodzeniem "prawdy ekranu" a nie "prawdy czasu". Na swój sposób była to kobieta tragiczna. Gdyby urodziła się w 15-20 lat później nie musiałaby oddawac swojego ogromnego talentu na służbę ideologii (chyba, że mieszkałaby się w DDR;)

olla ha detto...

"się" do skreślenia;)

Iwona ha detto...

Co do tragicznosci jej losow to zgadzam sie w stu procentach. Byla artystka, bardzo zdolna tancerka, niezla aktorka, wspinala sie na gory, samodzielnie prowadzila samochod, porywala sie na wyprawy w nieznane, postac bardzo kreatywna (i kochliwa), zdecydowanie nie przystajaca do swiata polityki, w gruncie rzeczy nie obchodzily ja sprawy ideologiczne. Tak przy okazji, to jestem ciekawa czy w koncu dojdzie do realizacji filmu o niej, do ktorego zabierala sie kilkakrotnie Jodie Foster. Pozyjemy, zobaczymy, a byloby warto.