sabato 7 febbraio 2009

Nostalgia, czyli powróciło z wiatrem

Piszę ten post z pewnym wahaniem. Mam problem z tym, jak ubrać w kilka zdań pasję, która towarzyszy mi od prawie dwudziestu lat. Temu tematowi poświęciłam między innymi pracę magisterską, ale nie mam zamiaru przytaczać wam tez, czy cytować wypisy. Najrozsądniej jest chyba ugryźć to z drugiej strony, z punktu wyjścia. Miałam około dziesięciu lat, kiedy po raz pierwszy obejrzałam film Przeminęło z wiatrem. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Zaczęłam gromadzić wszystko, co dotyczyło historii Rhetta i Scarlett, wycinki z prasy (dwa wypchane do granic możliwości segregatory zalegaja u rodziców), oczywiście pierwowzór książkowy i sequele, biografie aktorów, Clarka Gable i Vivien Leigh (o jej dwóch biografiach w moim szcześliwym posiadaniu już pisałam), artykuły i krótkie opowiadania Margaret Mitchell. Potem nadeszła euforia internetowych odkryć i niespełnione jak dotąd marzenie by polecieć chociaż raz do Atlanty, odwiedzić muzeum Przeminęło z wiatrem, nakupować gadżetów (nawet tych okropnych ceramicznych pojemników na ciasteczka w kształcie korpusu panienki O'Hary). Zdarza mi się zastanawiać czasami w jakim okresie historycznym i gdzie chiałabym mieć możliwość przeżycia choć jednego dnia; kusi mnie Wiedeń i art deco, Londyn i czasy Wiktoriańskie, dwudziestolecie międzywojenne w Warszawie, Paryż Marii Antonietty, ale postawiona przed wyborem zdecydowałabym się bez mrugnięcia okiem na okres antebellum amerykańskiego południa, oczywiście w jego wyidealizowanej wersji, ze słonecznymi plantacjami bawełny, posiadłościami, krynolinami, pięknymi przedmiotami, a przede wszystkim w towarzystwie Scarlett O'Hary i Rhetta Butlera, mojej ulubionej pary literackiej i filmowej.
O GWTW mogłabym pisać i mówić godzinami. Tysiące anegdot, refleksje nad charakterem głownej bohaterki, pojęcie melodramatu, legenda filmu i książki, na konkretne pytania chętnie odpowiem. Swoja drogą ciekawa jestem ile jest wśród was fanów Przeminęło z wiatrem...Wiem, że moja kochana S. stała się właśnie jedną z nich.


6 commenti:

llooka - K a r o l i n a ha detto...

Mój "pierwszy raz" z tym filmem to któraś tam klasa podstawówki. Z przyjaciółką, wykupiłyśmy dwa ostatnie bilety ja nr1 w pierwszym rzędzie, a ona ostatnie miejsce w drugim rzędzie. Po pierwszej części zaświecono światła i parsknęłyśmy śmiechem na widok swoich załzawionych oczów. Widziałam ten film kilka razy i za każdym razem wywoływał u mnie efekt łzawy. Dzięki za wywołanie u mnie tych wspomnień. Pozdrawiam serdecznie!

olla ha detto...

Bardzo ciekawa jest Twoja długodystansowa fascynacja GWTW:)
Skoro mozna zadawać pytania to pozwolę sobie zapytać:
Jak zmnieniła się Twoja percepcja tego filmu - mam na myśli pierwsze obejrzenie tego filmu jako dziecko i obecnie - jako filmoznawcy, umiejącego ocenić film "od kuchni"
Drugie pytanie:
Co myślisz o sequelu autorstwa A.Ripley?

Elisse ha detto...

Uwielbiam książkę i film, a w szczególności Rhetta Butlera, choć nie jestem na pewno taką specjalistką w tej dziedzinie jak Ty:)Pamiętam jak po raz pierwszy oglądałam "Przeminęło z wiatrem" w telewizji i choć wolę książkę,film mnie nie rozczarował. Oj faktycznie przywołałaś wspomnienia, tęsknotę za odrobiną romantyzmu i chwilami uniesień..
serdecznie pozdrawiam

Iwona ha detto...

Ilooka, nie zlicze lez, ktore film ten wycisnal ze mnie. Ciesze sie, ze ta krotka notka przywolala mile wspomnienia z "niewinnych lat". Pozdrawiam.

Olla, odpowiadam z przyjemnoscia, chociaz w sposob dosc przewidywalny, otoz percepcja filmu zmienila sie z wiekiem. To, co instynktownie pociagalo mnie w tej historii gdy bylam mala dziewczynka, po latach rozgryzlam teoretycznie. Przeminelo z wiatrem jest jednym z bardzo niewielu przykladow opowiesci o dorastaniu w odniesieniu do kobiety. Kultura popularna przepelniona jest historiami o ksztaltowaniu sie charakteru, o poznawaniu siebie samego, o przygodach szlifujacych umysl i wrazliwosc, ale wszystko to z reguly dotyczy chlopcow. Dziewczynki dorastaja nie zmieniajac sie, kaprysne nastolatki staja sie kaprysnymi kobietami, lagodne ladgodnymi, prozne proznymi. Scarlett jest inna, jej historia opowiada o dorastaniu, o nabieraniu samoswiadomosci, w kulturze pop jest chyba jeszcze tylko jeden tak wyrazny przyklad Baby/Frances z Dirty Dancing. Jesli chodzi o sequel, hmmm...osobna bajka, pamietam, ze przeczytalam, jak tylko wyszedl w Polsce, czasy podstawowki zatem. Wtedy entuzjazm byl duzy, dzis zupelnie nie da sie tego czytac. Zdecydowanie lepszym sequelem jest ksiazka Donalda McCaig, ktora czytalam pod wloskim tytulem Swiat Rhetta.

Elisse, naprawde jest mi strasznie milo wiedziec, ze sa takie fanki jak ty. Rhett, och co to za facet! Przystojny, dowcipny, opiekunczy, zdjecie Gable wisi u mnie w sypialni, maz, utwierdzony przeze mnie w przekonaniu, ze spokojnie mu dorownuje ;) nie zglaszal sprzeciwu.

olla ha detto...

Dziękuję za wyczerpująca odpowiedź. Zaskoczyłaś mnie trochę (a nawet bardzo)stwierdzeniem o braku filmowych przykładów dorastania pań. Po namyśle przyznaję Ci rację ... i dorzucam rolę Mary Lennox z Tajemniczego Ogrodu.I niewiele więcej:))

Co do Ripley, zgadzam się całkowicie:)

Pozdrawiam:)

ivon777 ha detto...

Post dosłownie pochłonełam!
Jestem szalenie ciekawa Twojej pracy mgr.
Pamiętam, że objerzałam ten film będąc jeszcze małą dziewczynką. Później wielokrotnie do niego wracałam. Poruszał ... Wracałam wiele razy w życiu do epizodów tej miłości , gdy spotykałam podobne charakterem kobiety do S. O.

Czy spotkałam R. B. ? Jak myślicie ???
Mój K. ma wiele z jego wnętrza .
Całą sobą chciałabym teleportować się do tego filmu - do czasów- gdy mężczyźni kochali w taki sposób.

Życzę Ci spełnienia marzeń o podróży do Atlanty.
Iwonko - wędrując polami bawełny w cieniu uroczej parasolki - pozwól się porwać z wiatrem do śladów tej wielkiej miłości ...

Moc serdecznych pozdrowień posyłam