giovedì 27 novembre 2008

Dlaczego lubię czwartki, a szczególnie czwartek 27 listopada

Czwartek jest moim ulubionym dniem tygodnia. Dlaczego? Bo po nim przychodzi piątek! Piątek to dzień „na wylocie”, nie bez kozery to właśnie w piątki można było przyjść do szkoły po cywilnemu, fartuszek szedł w kąt, na korytarzach robiło się kolorowo, pachniało nadchodzącym weekendem, boską sobotą i anielską niedzielą.
Czwartek jest jak obietnica rozkoszy, jak zapowiedź samych przyjemności, jak moment przed otwarciem paczki z prezentem, pudełka, w środku którego może znajdować się dosłownie wszystko. Ach te nieograniczone możliwości! Może w ten weekend uda mi się w końcu odpowiedzieć na zaległe maile, uporządkować kolekcję aniołów, upiec coś pysznego, pomalować, spotkać się z przyjaciółką, wyjść gdzieś z marito. Czwartek, jak czwarty dzień tygodnia, cztery siódme, słodkie przesilenie, za którym już tylko relaks i wolność wyborów; wstawanie o 9, leniwe śniadanko, potem, co fakt, to fakt, sprzątanie, pranie, prasowanie i przeglądanie papierów przytaszczonych z biura do domu, ale za to wszystkie te sprawy, kiedy chcemy, z przerwami, o północy, albo i odłożone na niedzielę.

Wracając do tematu, czwartek to także dzień w którym wychodzi Vanity Fair, ostatnio, jak to zwykle z końcówką roku, niezwykle grubaśne, ale dziś dodatkową przyjemnością z wizyty w edicola, był zakup nowego numeru La Cucina Italiana. Manolo z kiosku jest przyzwyczajony do moich długich poszukiwań wśród nieskończonej ilości czasopism o modzie, magazynów poświęconych pięknemu mieszkaniu, miesięczników kulinarnych i kwartalinków filmowych, fotograficznych i podróżniczych, ale dziś byłam niezwykle szybka w podjęciu decyzji , za co, jak mniemam, zostałam dodatkowo nagrodzona bonem świątecznym na butelkę wina z jednej z pobliskich winnic (oj, i nawet mam pewne winko na celowniku! patrz obok). Salute!







2 commenti:

Sylwia ha detto...

Widzę, że już masz grudniowy numer La Cucina Italiana!:) Bell'Italia pewnie też...A wypróbowałaś Focaccia alle noci z listopadowego? Lo strutto nie dodaję, bo mój marito zbija colesterolo:) A przpis zdecydowanie na drugą, lepszą połowę tygodnia i na pewno pod to sympatyczne winko. By the way, co za niesprawiedliwość - ja za sprawne zakupy dostaję co najwyżej kilogram psujących się mandarynek lub rozkładające się i wędrujące skrawki kiełbasy dla pieska.
Pozdravy:)
P.S. Mam nadzieję, że językowo wbiłam się w Twoją mieszankę "different visions of life";)

Iwona ha detto...

Jak milo! Usmiecham sie od ucha do ucha. Piekny polsko-wlosko-angielski! Jestem w polowie lektury La Cucina Italiana, a juz do wyprobowania co najmniej cztery przepisy...Dzis wieczorem bede piec torcik z nutella dla jutrzejszych gosci, kroi sie calkiem smakowity koniec tygodnia. Przepisik, jesli wyjdzie zjadliwie, zamieszcze. Sciskam!