mercoledì 21 gennaio 2009

Tajemnica starej fotografii

Z początkiem roku zanurzyłam się w otchłaniach internetu starając się ulepszać przy okazji wygląd mojego bloga, do tego dołączył się eksperyment z nową nazwą, która chyba w sposób doskonalszy i bardziej precyzyjny oddaje ducha tych zapisków, a przede wszystkim podkreśla mój coraz silniejszy i głębszy związek z miejscem w którym żyję, z językiem którym posługuję się na co dzień oraz z kulturą i mentalnością z której wyrasta człowiek tak bardzo mi bliski, mój mąż. Włochy są jednym z tych krajów, w których słyszy się często i gęsto zdanie wypowiadane z pełną wiarą, bez zbędnego sarkazmu, la vita e' bella. Dla mnie, między innymi także dzięki nieustajacej fascynacji i refleksji nad kinem Felliniego, la vita jest dodatkowo dolce (stąd także tiramisu!). Ale nie o tym. O czymś zupełnie innym tym razem, mianowicie o pewnym dochodzeniu prawdy.
W zakmarku Kamili (vide lista blogów) ostatnio dużo się dzieje. Dzięki starym zdjęciom przedstawiającym piękną dzieczynkę obudziła się w gronie czytelniczek bloga, nie wyłączając niżej podpisanej, pasja detektywistyczna. Wydaje się, że dotarto nawet do rozwiązania zagadki nagłego końca kariery prześlicznej modelki. Mówiąc zupełnie szczerze nie do końca jestem przekonana o prawdziwości tragicznej, pełnej cierpienia historii. Taki już ze mnie niedowiarek, że dopóki nie zobaczę chociaż strzępka dokumentu nie bardzo ufam opowieściom z pogranicza historii z dreszczykiem, doszukując się w nich raczej pewnego popularnego pojmowania tragicznych losów, dramatycznych rozwiązań, mitów i przypowieści o pięknie, któremu nie było pisane dorosłe i banalne życie na tym łez padole, a zatem zostało unicestwione jakimś sekretnym prawem fatum. Nie twierdzę, że historia taka się nie zdarzyła, ale gwoli ścisłości historycznej wolałabym poznać niepodważalne fakty z życia dziewczynki, historię odartą z fabularnych ornamentów czy baśniowych morałów.
Najważniejszym pozostaje jednak to, że możemy podziwiać urodę i wdzięk tej istotki do dziś dnia, dzięki zdjęciom, pocztówkom i internetowi. Słodki półusmiech, mądre oczy i naturalność dziewczynki przywodzą mi na myśl twarz Victorie Thivisol, dziecka, które tak wspaniale zagrało w Ponette (1996). Niektóre dzieci noszą w sobie tajemnicę, jakby pamiętały prapoczątek, jakby żyły na pograniczu dwóch wymiarów, chyba dlatego nie chcemy by dorosły, spowszedniały, pragniemy zamrozić ich obraz w najpiękniejszym momencie. W rzeczywistości nie chcę poznać losów Mystery Girl, jej tajemnica wywleczona na światło dzienne może dostarczyć jedynie krótkotrwałej satysfakcji, "ach to tak, no to teraz wiemy o niej wszystko", a przecież to właśnie jej nieodgadnione losy mogą nieustannie stawać się pożywką dla wyobraźni i dostarczać emocji poszukiwań w trakcie których, jak coraz wyraźniej to widzę, odczuwam ambiwalencję pragnień, by kolejne klikniecie myszką jednocześnie przybliżało i oddalało mnie od prawdy.
Piękną kolekcję zdjęć znajdziecie na blogu Kamili.
A to już Ponette/Victorie Thivisol.

4 commenti:

Kamila ha detto...

Ale przepięknie o niej w tym poście napisałaś. Będę już czuję fascynatką Twojego pisania oprócz fascynacji słowem w wykonaniu Alicji z Arte-Ego.
Dziękuję też za zrobienie mi wspaniałej reklamy:)Widzę że masz dwie nowe jej fotografie, ja za to dziś w internecie dotarłam do 4 nowych jej zdjęć. Ja nadal szukam niezbitych dowodów na prawdziwość tej historii, chociaż w nią niestety wierzę ale chcę zobaczyć na oczy. coś jednak mamy ze sobą wspólnego gdy chodzi o to.POZDRAIWAM:)kAMILA Z ZAKAMARKA

Iwona ha detto...

Jak juz komplemetujemy sie tak pieknie, to musze wyznac, ze z niecierpliwoscia wyczekuje Twoich postow, pelnych inspirujacych faktow, przemyslen i cudownych zdjec:)

ivon777 ha detto...

Witam moja imienniczkę (;
Halo - halo - Iwona do Iwony ...
Wybacz to banalne powitanie, ale od czegoś trzeba zacząć. Słowo pisane - ma to do siebie, ze jesli czasem pozwolimy sobie w nim na małą choćby niekonsekwencje - to może ono stac się niejsne do odczytania. Ja myślę tak ostatnio o moim przewrotnym pisaniu. Na ogół nie opuszcza mnie dobry humor, do wielu rzeczy podchodze z dystansem A pisząc - czasem zbyt mocno bawię sie chyba słowem samym w sobie. Teraz , gdy czytam Twoje posty- widzę wyraźnie - jak pochłaniam Twoje zdania. Piszesz niezwykle intersująco, konkretnie a jednocześnie tak stylowo. Podoba mi sie bardzo. To bogactwo duszy- przelewa sie na papier. Podobnie myślę o piórze Kamili z Zakamarka . Wąyek , o którym piszecie- dopiero go poznaję...
Iwony - ech.... Ich drugie imie to chyba Tomasz- ja też jestem takim Niedowiarkiem.... Ale niestety takim samo -dopowiadającym sobie różne wątki....
Moc pozdrowień posyłam!

Iwona ha detto...

Iwonko, dziekuje bardzo za niezwykle cieple i pelne entuzjazmu slowa! Dostalam rumiencow. Jezyk twoich wpisow i cudowne zdjecia (o miskach nie wspominajac), ukladaja sie w piekny obraz twojej wrazliwosci i talentu. A przy tym wszystkim to powinowactwo imion..Z moim imieniem mialam do pewnego czasu problem, wydawalo mi sie twarde, nie pasujace do mojej osobowosci, ale z wiekiem polubilam je bardzo. PozdroIwonka.